fbpx

Autorka historii:

Magdalena Karaśkiewicz

Tak, jestem superwoman – śmiało mogę tak o sobie powiedzieć

Zaloguj się, aby oddać głos na tę historię

Jestem dumna z drogi, którą przeszłam w zaledwie 7 lat.

Biznesłomenka, kobieta, sukcesu, wdowa, która nagle musiała poprowadzić drugą firmę.

Każda kłoda pod nogi była dla mnie nie przeszkodzą – tylko POWODEM żeby działać.

A od samego początku było ich trochę.

Najpierw otwarcie firmy. Kiedy powiedziałam, że otwieram biuro księgowe ludzie mówili: „ale tutaj, tak daleko od centrum, kto do Ciebie przyjdzie”? A ja się uparłam i Fin-Mag, moja wymarzona firma, zaczęła działać na peryferiach miasta, z 3 klientami na początek, w małym pokoiku, z mnóstwem znaków zapytania i niepewności.

Ale pojawili się następni klienci, a ci przyprowadzili kolejnych J

Zobaczyłam, że to ma sens, zaczęłam się coraz więcej szkolić, pomagać innym kobietom założyć firmy, dodawać otuchy zwłaszcza tym, którym od dziecka wpajano „Ty sobie z tym nie poradzisz”. To już była nie tylko czysta księgowość, ale także coaching i mentoring.

W 2021 roku kolejny szok: nagle zostałam wdową, mając zaledwie 41 lat. Mąż prowadził prężną firmę budowlaną, miał kontrakty, zatrudnionych ludzi. Trzeba było się tym zająć.

Przeprowadziłam fuzję jego biznesu z moim, przejęłam pracowników i wraz z dorosłym synem prowadzimy go do dziś.

Kiedyś powiedziałabym: „udało się”, ale teraz mówię ”zrobiłam to”.

Mimo moich 158 cm jestem siłaczką. Jestem dumna kiedy słyszę od moich klientów, że ich inspiruję i motywuję. Kiedy patrzę na to, co zrobiłam na przestrzeni tych ostatnich kilku lat – czuję prawdziwą satysfakcję.

Nie zmarnowałam wcześniejszych osiągnięć moich i mojego zmarłego męża. Nie załamałam się po tym trudnym doświadczeniu, tylko zebrałam w sobie siłę i dziś jestem spełnioną i szczęśliwa kobietą, przedsiębiorczynią matką, babcią.

Jak mówi Jacek Walkiewicz “aby zapalać innych, samemu trzeba płonąć”.

Ja cały czas czuję energię i chęć do tego, by pomagać ludziom: w moim biznesie i tym, którzy potrzebują wsparcia, motywacji, odwagi by pójść na swoje.

Moje motto? “Nigdy nie dawaj marchewki, lecz kij, aby ją zdobyć”. Sukces najlepiej smakuje wtedy, gdy zawdzięczasz go sobie i swojej pracy.

Zaloguj się, aby oddać głos na tę historię

11 komentarzy. Zostaw komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wypełnij to pole
Wypełnij to pole
Proszę wpisać prawidłowy adres e-mail.