Nazywam się Ola i mam 27 lat. Historia ta wydarzyła się 5 lat temu.
Trafiłam do korporacji – praca wymarzona.
Studia zaoczne na kierunku Socjologia na UWr, praca, jakby się mogło wydawać – marzeń. Wszystko pasowało, w końcu, mogłam skupić się na nauce.
Dyrektor – narcyz, uzależniony od kokainy, manipulujący wszystkimi, by życie by ciekawsze. Praca na recepcji, z zarządzaniem biurem, bardzo mi się podobała i chciałam się rozwijać. Byłam wtedy w związku, jednak mój szef, 18 lat starszy, upodobał sobie mnie na kolejną ofiarę.
Ot, taki kaprys.
I zaczęło się.
Mobbing, szantaż emocjonalny, narkotyki w pracy, alkohol, bo przecież nie porozmawia ze mną jak nie będę na tym samym.
Wszystko od niego zależało, moja wypłata, przedłużenie umowy, zadania, jakie wykonuję i przesyłam do centrali.
Wpadłam w jego sidła i nie potrafiłam uciec; mówił, że ma na mnie taki informacje, które sprawią, że nie znajdę pracy nigdzie, że świadectwo i opinię będę miała fatalne, żebym lepiej się słuchała.
Jednocześnie sprzeczne komunikaty.
Podobno zakochał się i dręczył mnie w pracy, żeby nikomu nie pokazać, że jest mną zainteresowany.
Pułapka, w którą wpadłam była gorsza niż myślałam.
Myślałam że sama sobie z tym poradzę, ale niestety…straciłam wolę do życia i przez to wszystko było mi obojętne.
Nie rozróżniałam, co było jego groźbą, co jego wizją przyszłości, co było faktem o mnie…awansował mnie bym była bliżej niego. Nie wiedziałam, że to mobbing.
Wszyscy widzieli, wszyscy milczeli.
Aż w końcu…zwolnili go, a mój koszmar się skończył.
Po rozpadzie mojego związku chciałam wrócić do mojego partnera. Okazało się krótko potem, że jestem w ciąży; myślałam,że jestem najszczęśliwsza, bo stworzymy z moim partnerem rodzinę. I byłam szczęsliwa, że nigdy więcej nie zobaczę mojego szefa…
Aż tu nagle telefon. To ja mogę być ojcem Twojego dziecka, usłyszałam od dyscyplinarnie zwolnionego pracownika. Niemożliwe. Skąd wiesz, że jestem w ciąży? Zadzwonili do mnie z pracy.
Ah tak, żyjemy w czasach, kiedy nawet takie dane są ujawniane.
I drugie pytanie, jak to się stało, że może być ojcem? Przecież my nie…
Dziś mój synek ma 3 lata a ja jestem samodzielną mamą.
3 komentarze. Zostaw komentarz
Kochane, to głos miliona kobiet, które przeżyły, doświadczyły, upadły. To głos kobiet, które nie miały siły wstać, lecz jest ich czas, by powrócić do siebie
Ileż to historii w miejscu pracy przemilczanych, czasami latami. Ileż łez i obwiniania siebie za sytuację, z której nie można się wyzwolić. Ile samotności na placu boju, gdy postanowisz się sprzeciwić. Historia, która odkrywa karty w pozornie pięknym, korporacyjnym świecie. Niech uzbraja kobiety w czujność i zrozumienie dla samej siebie, na stawianie na siebie i na swoje dobro. Olu, trzymam kciuki.
Głosuję na Aleksandrę, jestem przekonana , że jej historia może mieć duży impakt na inne kobiety o podobnych historiach życiowych.
Światło mogą ujrzeć historie nigdy nie ujawnione.
Aleksandra przeszla dlugą i trudna drogę, aby staną na nogi.
Teraz jest kobietą, która korzystając ze swojego wykształcenia i kompetencji pomaga innym.
Inspiruje, daje nadzieję I motywuje.
Jestem pewna, że to początek jej wyjątkowej drogi na które poruszy wiele serc poprzez swoją zwycięzką historię.