Tej daty nie zapomnę nigdy. W dniu 18 sierpnia 2017 r straciłam dwoje moich dzieci, syn lat 18 i młodsza córka w wieku lat 8, zginęli w wypadku samochodowym …. Wracali z wakacji, od prawie już byłego męża. Byli u niego w Niemczech w odwiedzinach.
To był koszmar, nie wszystko pamiętam.
Psychotropy zaczęłam brać od samego początku. Rodzina i przyjaciele pomagali mi jak mogli, byli ze mną, czuwali. Z czasem zostałam sama. Mogłam tylko liczyć na jedną najwierniejszą przyjaciółkę. Działałam jak robot. Sprowadziłam ciała dzieci do Polski, wyprawiłam pogrzeb. Otoczyłam opieką starszą córkę, córkę która mi została. Miała wtedy 17 lat.
Byłam jak w amoku, ale ogarniałam wszystko. Terapia moja, terapia psychologiczna mojej córki, jej szkoła oraz praca, do której po roku wróciłam oraz równoległa sprawa karna w związku z wypadkiem.
Wydawało mi się, że jest wszystko w porządku. Czasami jak nie dawałam rady to brałam więcej tabletek psychotropowych popijając je alkoholem …Tak przetrwałam prawie 2 lata, będąc legalną ćpunką i alkoholiczką.
Depresja postępowała.
Zostałam zwolniona z pracy, siedziałam cały czas w domu użalając się nad sobą i swoim losem. Tak minął mi następny rok. Zespół stresu pourazowego, tabletki i alkohol spowodował dziury w mojej pamięci oraz uszkodzenie pamięci krótkotrwałej.
Znienawidziłam siebie oraz swoje życie. Byłam pełna żalu i złości do wszystkich.
DLACZEGO JA? to wewnętrzne pytanie powoli mnie zabijało.
Nawet nie dostrzegałam córki i jej wielkiego cierpienia. Żyłam tylko przeszłością.
Nie wyobrażałam sobie jak ja teraz mam być szczęśliwa. Jak mam żyć. Sięgnęłam dna.
W porę jednak zorientowałam się, że jak czegoś nie zrobię to będzie mój koniec. Wróciłam na terapię, zrobiłam to głównie dla córki.
To była ciężka praca nad sobą. Praca wielka nad akceptacją siebie i tego co się stało. Zwyciężyłam!
Teraz jestem szczęśliwa i dumna z siebie, że przegoniłam demony, chociaż jest to inne szczęście niż kiedyś. W życiu nie mamy wpływu na to co nas spotyka ,ale mamy wpływ co z tym zrobimy .
Chcę dać nadzieje innym kobietom i pokazać im, że można wyjść z każdego zawirowania życia , pokochać siebie i nasze życie oraz być znowu szczęśliwą. Pamiętajcie bowiem, szczęście nie jedno ma imię.