fbpx

Autorka historii:

Agata Braun

Za bardzo zaufałam

Zaloguj się, aby oddać głos na tę historię

WCZESNE MACIERZYŃSTWO i MŁODOŚĆ

Mam 33 lata i samotnie wychowuje 16 letnią córkę. Tak urodziłam ją w wieku 17 lat i tym bardziej było mi ciężko podjąć trudy macierzyństwa, gdyż ojciec mojej córki nie wspierał mnie w jej wychowaniu i nie angażował się w jej życie. Jestem MAMĄ, ale nikt mnie nie przygotował do tej roli, nikt mi nie dał wskazówek jak rozmawiać z dziewczynką, która czuje, że urodziła się w złej skórze i nadal poszukuje swojej tożsamości. Mimo wszystko stoję murem za moim dzieckiem i staram się je wspierać na każdym etapie życia.

Mam za sobą ciężki wiek dorastania, nie należałam do klubu niewinnych grzecznych nastolatek. Borykałam się z problemem alkoholowym i zdarzało się, że sięgałam po narkotyki. To nie jest odpowiednia droga jaką powinna pójść nastolatka, wychowująca samodzielnie dziecko. Obrałam kurs, który nie wróżył nic dobrego dla mnie oraz mojego dziecka.

Dla osoby uzależnionej od alkoholu i narkotyków nie ma przyszłości, a wiele osób takich jak ja,  zatraca się w swoim nałogu i zmierza na samo dno.

POWIEDZIAŁAM STOP

Jestem z siebie niesamowicie dumna, bo w wieku 21 lat powiedziałam STOP i postanowiłam zawalczyć o siebie, moją córkę i naszą przyszłość. Rozpoczęłam terapię i choć było ciężko, wierzyłam w jej skuteczność i widziałam w niej moją szansę na normalne życie bez uzależnień. Dzisiaj wiem, że było warto a mój czas, który wypełniałam alkoholem i narkotykami mam już daleko za sobą.

DROGA DO WOLNOŚCI

Jako samotna matka z 3 letnią córeczką mieszkając w akademiku, studiowałam zarządzanie i marketing. Kierunek jak się okazało nie był dla mnie i nigdy nie związałam się z marketingiem.

Po ukończeniu studiów  w wieku 24 lat zdecydowałam się na wyjazd do Norwegii, gdzie prowadziłam gabinet masażu. Mocno wierzyłam w swoje marzenia i pragnęłam niezależności finansowej.

Uczestniczyłam w kursach i szkolenia, aby otworzyć swoje własne studio fitness i pracować jako trener personalny.

Droga do tego miejsca była wyboista i nie obeszło się bez ofiar. Najpierw było marzenie, potem perswazja i zapał, a na koniec ogrom pracy… rozczarowanie przyszło później.

W moim prywatnym życiu brakowało również mężczyzny, który pokochałby mnie taką jaka jestem, towarzyszył w trudach życia i wspierał jako kobietę, kochankę i matkę. Kiedy spotkałam mężczyznę i wyszłam za niego za mąż okazał się toksyczny oraz przemocowy. Po wszystkich tych upokorzeniach zdecydowałam się na rozwód.

ZA BARDZO ZAUFAŁAM

Nie mogę tu nie wspomnieć o stracie przysłowiowej ręki, co było skutkiem bezgranicznego zaufania i ślepej miłości do pewnej kobiety, która przez lata nazywała się moją norweską mamą. Tak wiele jej zawdzięczałam. Miałam u niej w salonie fryzjerskim swój gabinet masażu.

Była opoką w tym nowym nieznanym dla mnie kraju. Zawsze mogłam liczyć na słowo otuchy, ale też prozaiczną materialną pomoc, której nie raz potrzebowałam. Mój ex nie bardzo garnął się do pracy, co nie sprzyjało budowaniu poczucia bezpieczeństwa. W jednym z najgorszych dni mojego życia to ona mi pomogła i pozwoliła zamieszkać u siebie w piwnicy. Później wynajęła mi mały domek, który stał na jej działce.

Ja też robiłam wszystko, co było w mojej skromnej mocy, aby okazać jej wdzięczność, za całą skierowaną wobec mnie i Zuzy troskę. Być może to było za mało, może niewystarczająco mocno, może nie tak, jak tego oczekiwała. Nie wiem. Pewnego dnia wszystko się zmieniło.

Pomieszczenie, w którym powstawało w tamtym czasie studio, było częścią budynku, którego moja „mama” była właścicielką. Doszłyśmy do porozumienia, że w zamian za remont będę mogła przez określony czas, za darmo je użytkować. Kilka tygodni po rozpoczęciu prac, wezwała mnie do siebie oświadczając, że jej nie szanuję, że „robotnicy” (czyli mój ojciec i brat, których jeszcze kilka dni wcześniej tuliła niczym odnalezionych po latach synów) piją z jej drogiego termosu, że jest bałagan, a ja robię, co chce i generalnie zniszczyłam jej życie.

Kilka dni później dostałam fakturę za dziewięć miesięcy wstecz za pomieszczenie, w którym od lat wykonywałam masaże. Następnie zaproponowała mi niekorzystną umowę najmu na studio.

Wszystkie swoje oszczędności wydałam na remont studia fitness.

Z pomocą przyjaciół i dobrych ludzi udało mi się zebrać część pieniędzy na czynsz. Klub ruszył i wydawało się, że już teraz będzie z górki. No właśnie wydawało się…

WRACAM I BĘDĘ SZCZĘŚLIWA

Byłam zmuszona zostawić swój świat w Norwegii i wrócić do kraju. Budynek, w którym powstało studio został sprzedany, a ja straciłam serce do dalszej walki. Czasem mojego powrotu była pandemia. Najgorszy czas na podjęcie pracy jako trener fitnessu. Aby zapewnić sobie i mojej córce godne warunki podejmowałam się różnych dorywczych prac nie raz przełykając łzy.

Ucieczką od szarej rzeczywistości okazało się podróżowanie. Jestem szczęśliwa, że w tym czasie mogłam podróżować po Europie odwiedzając kilkanaście państw w pojedynkę i plecakiem w ręku. Dzięki temu miałam szanse ponownie zrewidować swoje potrzeby i oczekiwania.

Pomiędzy podróżami cały czas poszukiwałam możliwości zarobkowych. Z uwagi na to, iż miałam ograniczone, by nie powiedzieć znikome perspektywy jako trener fitness postanowiłam się przekwalifikować rozpoczynając studia pedagogiczne oraz Studium Terapii Uzależnień. Dzięki mojej determinacji oraz sile do pokonywania przeciwności losu od 2 lat spełniam się pracując jako psychoterapeuta uzależnień i terapeuta terapii skoncentrowanej na rozwiązaniach. Pracuję pomagając zarówno młodzieży jak i osobom dorosłym. Pomagam moim Klientom w dążeniu do ich celu (rozwiązywaniu trudnej sytuacji) poprzez wyszukiwanie i uświadamianie im ich możliwości i mocnych stron, które  posiadają.

Swoje terapie prowadzę w domach dziecka, ośrodkach dla młodzieży z problemami uzależnienia oraz prowadzę na prywaty gabinet terapeutyczny..

Podróżowanie i odkrywanie niezwykłości świata to mój sposób na doświadczanie szczęścia i życia po swojemu. Ta pasja oraz zamiłowanie do aktywności fizycznej zapoczątkowała bloga www.mrowkanaszlaku.pl, na którym dzielę się z czytelnikami swoimi przemyśleniami i opowiadam o miejscach jakie odwiedziłam.

Poznałam również cudownego mężczyznę, przy którym czuje się szczęśliwa. Niestety nasza relacja na chwilę obecną jest na dystans.

Wiem, że warto było przejść krętą drogą, aby pomóc sobie i pomagać innym w odnalezieniu zdrowia, satysfakcji i pasji oraz  inspirować do życia  w zgodzie ze sobą.

Zaloguj się, aby oddać głos na tę historię

40 komentarzy. Zostaw komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wypełnij to pole
Wypełnij to pole
Proszę wpisać prawidłowy adres e-mail.