Kiedy w sierpniu 2021r. wyszłam z trójką dzieci w wieku lat 14, 12, 6 z domu o powierzchni 127m2, zostawiając praktycznie wszystko za sobą; bez auta, bez wielu osobistych rzeczy, z łóżkiem piętrowym i biurkiem dla chłopaków, kilkoma talerzami, kompletem pościeli i zestawem firanek na 30-to metrowe wynajęte mieszkanie….z jedną wypłatą…bez jakiejkolwiek pomocy….. myślałam, że nie dam rady, czułam, że świat się zawalił mi na głowę.
Postawiłam jednak na spokój i bezpieczeństwo, zostawiając za sobą całą przemoc, manipulacje, wieczne pretensje.
Kiedy zobaczyłam po raz pierwszy wysokość czynszu, który będę musiała zapłacić + odstępne za mieszkanie ( łącznie 1800 zł ) , rozpłakałam się jak male dziecko. Jak wyżyć za pozostałą część wypłaty z trójką dzieci, przecież zarabiam jedynie 3600zł.
Otrząsnęłam się. Musiałam.
Znalazłam dodatkową pracę na weekendy, sprzątałam i gotowałam w hotelu, bo przez prawie 1,5 roku nie dostałam grosza alimentów na nasze wspólne dzieci od ich ojca. Kiedy chłopcy jeździli do taty, pakowałam „wałówkę” dla nich na cały weekend, żeby ojcu dzieci ulżyć…. przecież spłacał kredyt na nasz dom.
W marcu 2022 r. udało mi się kupić niedrogie auto, bez którego było naprawdę trudno mi wcześniej. Wszyscy wspólni przyjaciele przestali istnieć. Nikt nigdy nie zapytał, czy mam co z dziećmi jeść?
Wsparciem okazali się przypadkowo i we właściwym czasie spotykani ludzie.
Po roku szczęśliwie znalazłem dla siebie i synów większe i wygodniejsze mieszkanie, ale też za pomocą “przyjaciółki” niebawem potem straciłam pracę.
Załamałam się, ogarnęło mnie przerażenie, z czego my będziemy żyć? I znowu pomocni okazali się obcy ludzie, a moja wewnętrzna siła pomogły.
Moja wiara, że musi być przecież DOBRZE, że dam radę popychały mnie do przodu.
Aktualnie mój najstarszy syn uczy się w wymarzonej szkole piłkarskiej, z dala od domu. Stać nas na wyjście do restauracji, czy też wspólny wyjazd na zakupy. Ja podjęłam wymarzone studia psychologiczne, zaczynam działać lokalnie… odnalazłam siebie i spełniam marzenia, po 16-tu latach wmawiania mi, że jestem nikim jestem w miejscu, w którym jestem samodzielna, silna i się rozwijam.
Wszyscy wkoło mnie mówią, że kwitnę, mam trzech cudownych synów, brakuje jeszcze stałej pracy i kochającego mężczyzny u boku….ale czy jest mi on niezbędny?
Dziś znam swoją wartość i nigdy już nikomu nie pozwolę mi jej odebrać.
Jeszcze będzie pięknie!
4 komentarze. Zostaw komentarz
Delikatnie opisane ale pięknie 🤗🤗🤗
To tylko ogólny zarys tego, jak wyglądało moje życie,ale wiem jedno. Wszystkie zmiany zaczynają się w naszej głowie. Powodzenia kobietki 😘
Najtrudniej uwolnić się od przemocy mając wspólne dzieci, a tutaj 3. Bliska mi historia.
Podziwiam.
🤗❣️❣️❣️❣️❣️❣️❣️❣️❣️❣️❣️